Archiwum

sobota, 26 marca 2016

Białystok Subiektywnie w nowej odsłonie


Drodzy czytelnicy!

Wasze zainteresowanie tym co piszę 
oraz dziesiątki miłych komentarzy 
przerosły moje najśmielsze oczekiwania. 
To bardzo motywujące, serdecznie Wam dziękuję 
i obiecuję dostarczać Wam jeszcze więcej inspirujących informacji.

Od dziś Blog Białystok Subiektywnie funkcjonuje w nowym miejscu, 
zapraszam Was serdecznie 
do dalszego czytania i komentowania, 
wystarczy kliknąć na poniższy link:


Już dziś znajdziecie tam dwa nowe wpisy:
Galerię zdjęć dotyczącą mniejszości tatarskiej oraz
subiektywną recenzję kontrowersyjnej książki 
Marcina Kąckiego pt. "Białystok. Biała siła, czarna pamięć"

Zapraszam!





piątek, 18 marca 2016

Podlascy Tatarzy - artykuł w New York Timesie. Polemika

Dziś, to jest 17 marca 2016 ukazał się w New York Timesie artykuł o podlaskich Tatarach:


Bohoniki, podlaski krajobraz z wieżą meczetu
Nie ukrywam, że miałam swój udział w powstawaniu tej publikacji. Udział niestety nie znaczy, że jakikolwiek wpływ na opublikowaną treść. 
Artykuł powstawał w dwóch etapach. Tematyka, wywiady oraz ogólny koncept stworzył młody amerykański dziennikarz, freelancer Ryan L. Schuessler. Po zaakceptowaniu tematu przez New York Times, w tempie natychmiastowym przybył na Podlasie utalentowany kanadyjski fotograf Ian Willms. 
W tym wielkim, rozpędzonym świecie, ja, zwykły podlaski przewodnik :) Byłam kierowcą, tłumaczem a przede wszystkim tzw. fixerem czyli osobą, która "ustawia" spotkania, wyłapuje interesujące sytuacje. Moja wiedza przewodnicka tym razem przydała się w relatywnie małym stopniu, wszystko opierało się o kontakt bezpośredni i rozmowy z ludźmi.
Miałam pewne wyobrażenie o czym będzie traktować artykuł. Ryan zadawał wszystkim swoim rozmówcom podobne pytania, sondował. Najważniejsze z tych pytań to: 
Czy czuliście się kiedykolwiek dyskryminowani, czy czujecie się bezpiecznie, jaki jest wasz stosunek do bieżącej polityki polskiego rządu, jak wyglądała sytuacja Tatarów po 1989 roku, czy organizacje z krajów arabskich usiłowały wpływać na podlaskich muzułmanów, jak propagujecie i dbacie o swoją unikalną kulturę. W sposób naturalny wypłynęły pytania o to co czuli Tatarzy gdy wandale zniszczyli meczet w Kruszynianach i w Gdańsku, jak wyglądał ten dzień gdy w Paryżu miały miejsce potworne ataki terrorystyczne a tu, w Kruszynianach otwierano właśnie Centrum Kultury Muzułmańskiej.
Wyłącznie interesujące pytania na które padły ważne i niezwykłe odpowiedzi świadczące o mądrości Tatarów. Wysłuchaliśmy wielu historii, którymi można wypełnić całe szpalty New York Timesa. Ryan oraz Ian  zachwycili się podlaskim krajobrazem, Tatarami, ich gościnnością i obłędną kuchnią. 


Kołduny u pani Eugenii w Bohonikach


Manty w restauracji Tatarska Jurta w Kruszynianach
Jakież było moje zdziwienie gdy przeczytałam artykuł... Gwoli wyjaśnienia: nie ma w nim żadnych kłamstw czy przeinaczeń. Niestety z pięknych historii niewiele zostało. Edytorzy New York Timesa skwapliwie odsiali to co tworzy klimat podlaskiego orientu a zostawili wszystkie, zatrważające momenty i to one choć były jednym z wielu, stały się wątkiem głównym. Do tego kilka odnośników politycznych, parę słów o kryzysie uchodźców. Tytuł mówi o "niepewnej sytuacji"...
Jestem w stałym kontakcie z Ryanem, który też nie jest zachwycony tytułem i doborem treści z jego pełnej pracy. Prosił mnie żebym w jego imieniu przeprosiła tych Tatarów, którym może się nie podobać wyrwanie ich wypowiedzi z szerokiego kontekstu.
Ian napisał, że wybieranie zdjęć odbyło się w wielkim pospiechu...no raczej, jeszcze w poniedziałek był na Podlasiu a w środę artykuł został opublikowany w sieci.

Trzeba przyznać, że stan dzisiejszego dziennikarstwa wprawia w osłupienie. Autor artykułu oraz fotograf nie mają ostatecznego słowa w starciu z edytorami tj. wydawcami. Edytorzy, którzy nigdy nie byli na Podlasiu kształtują wedle własnej wizji świata, treści, które następnie docierają do milionów ludzi na całym świecie. Zapytałam Ryana kim są ci edytorzy? To ludzie którzy są w redakcjach od zarabiania pieniędzy. Aaachaa...

Szanowni czytelnicy, chcecie się dowiedzieć jaka jest cała prawda? Zapraszam na Podlasie, chętnie Was tu ugościmy. Sami zobaczcie jak żyją nasi Tatarzy. 

Wkrótce na moim blogu więcej o podlaskim Szlaku Tatarskim.
Zdjęcia w tym poście: Ryan L. Schuessler.
Meczet w Kruszynianach

piątek, 4 marca 2016

Barbecue U Miłego

U Miłego, ul. Mickiewicza 11, Białystok.


Trzeba przyznać, że poszły w miasto wici o nowym lokalu z porządnymi stekami. Jesteśmy koneserami mięsiwa więc niezwłocznie dokonaliśmy rezerwacji i przytupując z niecierpliwości czekaliśmy na sobotę. Pech chciał, że nie udało się przybyć na ustaloną 21:00. Pierwszy plus dla obsługi - jest kontakt telefoniczny z lokalem w najbardziej newralgiczny, sobotni wieczór. Rzeczowa pani manager pomimo półgodzinnego poślizgu zapewniła nam stolik. Na miejscu okazało się, że knajpa jest pełna po brzegi. Gwar, hałas, tłok. Kelnerki z obłędem w oczach uwijają się między stolikami. Bardzo się starają! 
Umieraliśmy z głodu i pragnienia więc niecierpliwie dokonaliśmy wyborów, menu nie jest długie. Przy alkoholach przyszło pierwsze zdziwienie. Butelka Pinot Grigio 65 zł, i z białych wytrawnych to tyle. Pół litra Finlandii - 90 zł. Gdyby nie porządny browar Miłosław za względną cenę 8 zł - chyba musieli byśmy zmienić lokal. 
Zamówiliśmy 4 steki z polskiej wołowiny -  po 44 zł za każdy i spokojnie czekaliśmy...obserwując to dziwaczne, jak się okazało, wnętrze (byłej greckiej tawerny jakby ktoś nie pamiętał co tu było wcześniej ). Posiłki przybyły szybko - przy takim obłożeniu lokalu naprawdę nie można się skarżyć. 
Nasze steki miały być krwiste, w zestawie z frytkami, do tego wzięliśmy różne surówki, grillowane warzywa i fikuśne sosy:



Dodatkowe sosy są bardzo smaczne ale okazały się zupełnie niepotrzebne, bo jak widać na zdjęciu, stek jest serwowany w sosie BBQ a do tego obsługa przynosi koszyczek z kilkoma klasycznymi sosami Heinz.


O ile coleslaw był bardzo w porządku, o tyle surówka z czerwonej kapusty jest pierońsko twarda, przeżuwanie jej w towarzystwie steka  to zadanie dla wytrwałych. 
Przechodząc do sedna, bo w końcu na steki do Miłego poszliśmy. Kilka razy powtarzaliśmy kelnerce, że chodzi nam o krwiste przyrządzenie wołowiny, niestety ostatecznie musieliśmy walczyć z odkrawaniem  każdego kęsa. Nasze kotlety były bardzo twarde, zdecydowanie "medium" a przy ich krojeniu drgał cały stolik... Kucharz wyraźnie "czuje bluesa" i ma potencjał jednak ...zarówno mięso jak i świetne frytki były zwyczajnie przesolone zaś jakość wołowiny pozostawia wiele do życzenia. Szkoda, szkoda!!!!

Krwisty? Ewidentnie medium.
Barbecue u Miłego to lokal z potencjałem, na razie  cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Kucharz rokuje dobrze - pomimo niedociągnięć jesteśmy przekonani o jego wielkich możliwościach. Zatrważające są jednak ceny alkoholu (radzimy właścicielom zajrzeć do popularnych białostockich restauracji i zejść na ziemię) oraz zdecydowanie żałosny wystrój wnętrza! Nieokreślony brązowo-bury kolor ścian, trzy rodzaje siedzeń - z trzech różnych epok: stylowe krzesła drewniane i metalowe z lat 90-ch, siedziska wykonane z palet oraz domowy kominek... choć ociepla to nijak tu nie pasuje...Tu blaszane autko a tam kolorowe mini - doniczki z kwiatkami - trochę to żałosne:




Najlepsze wrażenie zrobiła na nas ta krówka, o ile możemy coś zasugerować to wystrój wnętrza powinien iść własnie w tym kierunku: 


Życzymy powodzenia, przy odrobinie wysiłku i zrozumienia potrzeb lokalnej społeczności macie wielkie szanse na wpisanie się w gastronomiczną mapę Białegostoku.