Zaczynam moje białostockie eksploracje od recenzji restauracji. Wybieraliśmy się tam kilka razy ale zawsze jakoś nie po drodze było...A to na Wielkanoc mieli zamknięte a to nie byliśmy w nastroju na takie eleganckie miejsce...
Dziś się udało. Wcale nie byliśmy zbyt głodni i plan był raczej sałatkowy. Po złożeniu zamówienia przemiły kelner przyniósł nam gratisowy starter. Myślałam, że to zapowiedź bardzo długiego czekania więc ochoczo zjadłam pasztet na rukoli z kremem z brokuła, wyśmienity.
Nie czekaliśmy jednak długo...danie pierwsze czyli krem z dyni i foie gras konsumowaliśmy już po 10-u minutach. Krem z dyni jest nalewany z dzbanuszka przy stole, także widać, że na talerzu leżą pestki dyni i kuleczki z gruszki.
Zupa jest bardzo łagodna i smaczna. Natomiast foie gras...istna poezja! Kremowe, podawane z ciepłą briochą, z pistacjami i figą. Czyżby szef kuchni był Francuzem? Foie gras robi po mistrzowsku. Jestem dumna z tego, że w Białymstoku można zjeść coś tak doskonałego:
Następnym daniem był stek z polędwicy wołowej, podawany ze smardzami. Namówiłam męża żeby, po raz pierwszy w życiu wziął opcję krwistą. Nie chwaląc się ... znam się trochę na stekach. Myślę, że ten był najlepszy jaki jadłam w Polsce. Rozpływał się w ustach - idealnie przyrządzony:
Sałatka z wątróbką, z karmelizowanymi orzechami, pomarańczą i miodem... kolejne wyśmienita kompozycja:
Podsumowując - jedzenie w Savoyu jest powalające i jak na tak wysoki poziom kuchni, ceny są naprawdę akceptowalne.
![]() |
Talerze po obiedzie - najlepszy dowód że było pysznie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz