Archiwum

piątek, 18 marca 2016

Podlascy Tatarzy - artykuł w New York Timesie. Polemika

Dziś, to jest 17 marca 2016 ukazał się w New York Timesie artykuł o podlaskich Tatarach:


Bohoniki, podlaski krajobraz z wieżą meczetu
Nie ukrywam, że miałam swój udział w powstawaniu tej publikacji. Udział niestety nie znaczy, że jakikolwiek wpływ na opublikowaną treść. 
Artykuł powstawał w dwóch etapach. Tematyka, wywiady oraz ogólny koncept stworzył młody amerykański dziennikarz, freelancer Ryan L. Schuessler. Po zaakceptowaniu tematu przez New York Times, w tempie natychmiastowym przybył na Podlasie utalentowany kanadyjski fotograf Ian Willms. 
W tym wielkim, rozpędzonym świecie, ja, zwykły podlaski przewodnik :) Byłam kierowcą, tłumaczem a przede wszystkim tzw. fixerem czyli osobą, która "ustawia" spotkania, wyłapuje interesujące sytuacje. Moja wiedza przewodnicka tym razem przydała się w relatywnie małym stopniu, wszystko opierało się o kontakt bezpośredni i rozmowy z ludźmi.
Miałam pewne wyobrażenie o czym będzie traktować artykuł. Ryan zadawał wszystkim swoim rozmówcom podobne pytania, sondował. Najważniejsze z tych pytań to: 
Czy czuliście się kiedykolwiek dyskryminowani, czy czujecie się bezpiecznie, jaki jest wasz stosunek do bieżącej polityki polskiego rządu, jak wyglądała sytuacja Tatarów po 1989 roku, czy organizacje z krajów arabskich usiłowały wpływać na podlaskich muzułmanów, jak propagujecie i dbacie o swoją unikalną kulturę. W sposób naturalny wypłynęły pytania o to co czuli Tatarzy gdy wandale zniszczyli meczet w Kruszynianach i w Gdańsku, jak wyglądał ten dzień gdy w Paryżu miały miejsce potworne ataki terrorystyczne a tu, w Kruszynianach otwierano właśnie Centrum Kultury Muzułmańskiej.
Wyłącznie interesujące pytania na które padły ważne i niezwykłe odpowiedzi świadczące o mądrości Tatarów. Wysłuchaliśmy wielu historii, którymi można wypełnić całe szpalty New York Timesa. Ryan oraz Ian  zachwycili się podlaskim krajobrazem, Tatarami, ich gościnnością i obłędną kuchnią. 


Kołduny u pani Eugenii w Bohonikach


Manty w restauracji Tatarska Jurta w Kruszynianach
Jakież było moje zdziwienie gdy przeczytałam artykuł... Gwoli wyjaśnienia: nie ma w nim żadnych kłamstw czy przeinaczeń. Niestety z pięknych historii niewiele zostało. Edytorzy New York Timesa skwapliwie odsiali to co tworzy klimat podlaskiego orientu a zostawili wszystkie, zatrważające momenty i to one choć były jednym z wielu, stały się wątkiem głównym. Do tego kilka odnośników politycznych, parę słów o kryzysie uchodźców. Tytuł mówi o "niepewnej sytuacji"...
Jestem w stałym kontakcie z Ryanem, który też nie jest zachwycony tytułem i doborem treści z jego pełnej pracy. Prosił mnie żebym w jego imieniu przeprosiła tych Tatarów, którym może się nie podobać wyrwanie ich wypowiedzi z szerokiego kontekstu.
Ian napisał, że wybieranie zdjęć odbyło się w wielkim pospiechu...no raczej, jeszcze w poniedziałek był na Podlasiu a w środę artykuł został opublikowany w sieci.

Trzeba przyznać, że stan dzisiejszego dziennikarstwa wprawia w osłupienie. Autor artykułu oraz fotograf nie mają ostatecznego słowa w starciu z edytorami tj. wydawcami. Edytorzy, którzy nigdy nie byli na Podlasiu kształtują wedle własnej wizji świata, treści, które następnie docierają do milionów ludzi na całym świecie. Zapytałam Ryana kim są ci edytorzy? To ludzie którzy są w redakcjach od zarabiania pieniędzy. Aaachaa...

Szanowni czytelnicy, chcecie się dowiedzieć jaka jest cała prawda? Zapraszam na Podlasie, chętnie Was tu ugościmy. Sami zobaczcie jak żyją nasi Tatarzy. 

Wkrótce na moim blogu więcej o podlaskim Szlaku Tatarskim.
Zdjęcia w tym poście: Ryan L. Schuessler.
Meczet w Kruszynianach

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, a propos tego artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego mnie to nie dziwi? Tego można spodziewać się po wydawcach, zwłaszcza ze ich interesy sa skrajne różne od naszych :europejskich, tatarskich, polskich..."Niepewność sytuacji" na razie zabezpiecza sprzedaż gazety, ktora i tak wydaje się byc lepiej poinformowana, niz przeciętna gazeta w Europie. Zdecydowane z wyjątkiem kilku gazet niemieckich, a to za sprawą Gabriele Lesser z Berlina, która kilka lat temu pisała o Tatarach zaraz po zniszczeniu meczet w Kruszynianach i w Gdańsku. Wtedy przewodnikiem Gabi był Darek Szada-Borzyszkowski i trochę ja (oboje z TPKŻ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to bardzo zadziwiło bo nie miałam podobnych doświadczeń z prasą, jeżeli już, to z nieudolnością lub brakiem profesjonalizmu konkretnych osób. Człowiek uczy się każdego dnia...

      Usuń
  3. Kurczę, tyle "zachodu" z przyjazdem dziennikarzy z dalekiego świata, a potem pośpiech i brak wpływu na wymowę artykułu. W głowie się nie mieści.

    OdpowiedzUsuń